Nie chodzi o zupę
„Bo zupa była za słona” – hasło kampanii mającej przeciwdziałać przemocy w rodzinie zna niemal każdy. Często powtarzane, czasem bardziej w formie anegdotki niż ze zrozumieniem, na trwałe wryło się w naszą pamięć. Często jednak bardziej skupiamy się na samym haśle niż na problemie, który za nim stoi.
A problem jest poważny. Głośne awantury. Płacz.
Siniaki i podbite oczy. Scenariusz często się powtarza. Ale bywa też, że na pierwszy rzut oka nie widać, że coś się dzieje.
Ofiarę od reszty otoczenia szczelnie odgradzają drzwi jej własnego mieszkania. Agresor –znany sąsiadom – na co dzień może być przemiłą i kulturalną osobą. Może być schludnie ubrany i codziennie mówić „dzień dobry”.
Dopiero przy swojej rodziny może ujawniać swoje drugie, brutalne oblicze. Wybucha, by potem często przepraszać i obiecywać poprawę. Szansę na zmiany są bez specjalistycznej pomocy niewielkie.
Na przemoc domową nie można przymykać oczu – trzeba działać. Informowanie odpowiednich instytucji to pierwszy krok do przerwania tej sytuacji.